"Biegnij w stronę marzeń zamiast uciekać przed swoimi lękami."
Ostatnie dni minęły mi zdecydowanie za szybko. Były one przepełnione rozmaitymi podróżami, a kiedy już miałam okazję być w domu, to nie wiedziałam za co się zabrać, a w efekcie na komputer czasu mi nie starczało. Miniony tydzień upłynął pod znakiem Igrzysk Olimpijskich, medali polskich reprezentantów, a także gorzkich porażek. Czasu na książki również mi brakowało, udało mi się przeczytać jedną pozycję.
Dzień pięćdziesiąty
Półmetek cyklu HappyDays upłynął mi na pieczeniu ciast (jabłecznik i biszkopt), a także na radości z kolejnego olimpijskiego krążka reprezentanta Polski. Srebro w rzucie dyskiem zdobył Piotr Małachowski. Serdecznie gratuluję!
Dzień pięćdziesiąty pierwszy
Niedzielę, już tradycyjnie, spędziliśmy u babci. Pogoda dopisała, więc miałam okazję zrobić kilka zdjęć. Ponadto, skończyłam czytać książkę.
Dzień pięćdziesiąty drugi
Kolejny dzień spędzony w podróży. Ponieważ poniedziałek dniem wolnym, wspólnie z rodzicami odwiedziliśmy rodzinę na malowniczych Kurpiach. Wypad uważam za udany, mimo nie do końca korzystnej pogody. Wielką radość sprawił złoty medal zdobyty przez wspaniałą Anitę Włodarczyk. Nasza reprezentantka poza wywalczeniem złota, pobiła także rekord świata i rekord olimpijski. WIELKIE GRATULACJE!!!
Dzień pięćdziesiąty trzeci
Koniec długiego weekendu wcale nie oznaczał, że skończyły się wyjazdy. Co prawda nie jechałyśmy w gości, lecz wspólnie z mamą udałyśmy się na zakupy. Ponownie mierzyłam te same koszule co ostatnio, lecz nadal nie byłam do nich w 100 % przekonana, dlatego ich nie kupiłam, ale nie oznacza to wcale, ze wróciłam do domu z pustymi rękami. Po powrocie do domu natychmiast włączyłam tv, gdyż miały startować nasze kajakarki. Panie pokazały na co je stać. Najpierw brąz zdobyły Karolina Naja i Beata Mikołajczyk, a następnie srebro zdobyła Marta Walczykiewicz. Brawo!
Dzień pięćdziesiąty czwarty
W środę w końcu miałam okazję nacieszyć się domem. Udało mi się poczytać książkę, wypić pyszną kawę i wybrać się na spacer, a także upiec chleb.
Dzień pięćdziesiąty piaty
Z samego rana musiałam wstać na autobus do Olsztyna, tam czekał na mnie pociąg, który po niecałych trzech godzinach dowiózł mnie do Gdańska. Miło było zobaczyć stolicę Pomorza. Cieszę się szczególnie z tego, że udało nam się załatwić pewne sprawy, czy spotkać się z Andreą. jednak przyznam, tyle kilometrów w jeden dzień, zwłaszcza przy deszczowej pogodzie, nie jest przyjemne. Kiedy kilka minut przed północą wróciłam do domu, to przyznam, że nie wiedziałam jak się nazywam. Mimo zmęczenia z radością przyjęłam wiadomość o zdobyciu kolejnego olimpijskiego krążka. Tym razem brąz w zapasach wywalczyła Monika Michalik. Gratulacje!
Dzień pięćdziesiąty szósty
Piątek był bardzo pracowity. Cały dzień spędziłam na robieniu przetworów. Zrobiłam ogórki z curry, a także mnóstwo kompotów śliwkowych i zaczęłam odgotowywanie jabłek na marmoladkę. Miłą niespodzianką po ciężkim dniu była pocztówka z Budapesztu. (Dzięki Andrea!) Dzień zakończył się kolejnym medalem na IO. na najniższym stopniu podium stanęła Oktawia Nowacka (pięciobój nowoczesny). Gratuluję!
Zachęcam także do śledzenia moich postępów w realizacji 21 rzeczy przed 21 urodzinami. Post znajdziecie klikając TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz