czwartek, 2 lutego 2017

Podsumowanie miesiąca: (Nie)idealny styczeń

"When there's nothing quite wrong
but it don't feel right
Either your head  or your heart,
you set the other on fire"
Lauv "The Other"
Styczeń był bardzo dziwnym i pokręconym miesiącem. Pod względem zdrowotnym było lepiej, aczkolwiek nie do końca. Przyszły pierwsze (w tym roku) porażki na uczelni, stresy, zaliczenia, egzaminy. Przyznam, że momentami miałam dość wszystkiego i nic mi się nie chciało. Z drugiej strony wydarzyła się masa pozytywnych rzeczy. Zrealizowałam 6 punktów z mojej listy planów na 2017 rok. Udało mi się spędzić dużo miłych chwil ze znajomymi. (Pozdrawiam ekipę z Krakowa!) Staram się pisać więcej postów, chociaż różnie to wychodzi. Więc generalnie cieszę się, że styczeń tak mi w taki, a nie inny sposób.



#sportowo

Od strony sportowej styczeń zaliczam do udanych. Byłam na dwóch spotkaniach LOTOS-u Trefla Gdańsk. Pierwsze, z zespołem z Będzina zostało wygrane 3:0. Drugie, z Asseco Resovią Rzeszów rozstrzygnęło się dopiero w tie-breaku, który został wygrany dla Gdańszczan. Mecz z zespołem z Rzeszowa bardzo mi się podobał, gracze LOTOS-u zaprezentowali świetną grę i pokonali Rzeszowian. Po spotkaniu kilku zawodników rozdawało autografy. Zdobyłam podpis Mateusza Miki, Thibault Rossarda i Gavina Schmitta. Oprócz siatkówki, śledziłam z uwagą zmagania skoczków narciarskich w Pucharze Świata. Nasi zawodnicy, a szczególnie Kamil Stoch prezentowali znakomitą formę w minionych konkursach. #GoPoland Poza tym styczeń dla fanów tenisa oznacza jedno- Australian Open, czyli pierwszy Wielki Szlem w tym roku. Zmagania Pań wygrała Serena Williams. Natomiast u Panów, po zaciętym pięciosetowym pojedynku, triumfował Roger Federer. Męski finał śledziłam z większą uwagą. Bardzo się cieszę, że zarówno Roger, jak i Rafa Nadal, po przerwie wrócili i zaprezentowali naprawdę kawał dobrego tenisa. Gratulacje!


#podróże

W ostatni weekend stycznia wybrałam się na spotkanie z Karoliną do Bydgoszczy. Większość czasu spędziłyśmy galerii. W związku z tym, że ostatnio poszalałam na zakupach, (o czym możecie przeczytać tutaj ---> KLIK.) nie mogłam sobie pozwolić na kolejne zakupowe szaleństwo. Kupiłam tylko kapelusz za niecałe 13 zł. Poza tym spacerowałyśmy chwilę po Starym Mieście (było zimno) i poszłyśmy na Bubble Tea. (Polecam, jest pyszne!) Miałam także okazję zobaczyć kilka miejsc w Trójmieście (Wiecie jak coś ma się pod ręką to nigdy nie ma okazji tam iść). Byłam m.in na latarni morskiej w Sopocie, a także Muzeum Narodowym i Archikatedrze Oliwskiej. Ze znajomymi odwiedziliśmy także Park Oliwski, pełen świątecznych lampek. #magia Wspólnie z mamą wybrałyśmy się również do Opery Bałtyckiej na przedstawienie "Cyganeria". Przyznam, że opera bardzo mi się podobała (w całości śpiewana w języku włoskim) i chętnie wybrałabym się jeszcze raz.


#postcrossing

Do mojej kolekcji dołączyło 7 pocztówek ( głównie dlatego, że sama wysłałam ich w styczniu sporo). Szczególnie cieszą pocztówki z Hiszpanii, Francji i Kanady, z których to nie mam aż tak wielu kartek. Niestety wszystkie pocztówki przychodzą na mój domowy adres, dlatego nie mam zdjęć.

#książkowo

Większość czasu, niestety, musiałam spędzić w notatkach, ewentualnie w książce Kotlera, guru marketingu, ale wiecie, że wilka ciągnie do lasu, więc całego miesiąca bez książek nie wytrzymałam. Na początku miesiąca przeczytałam "Prawdziwy Cud" Nicholasa Sparksa i potem nastąpiła dłuuuuga przerwa w czytaniu. Dopiero przez ostatnie 4 dni stycznia, przeczytałam 3 książki. Dwie z nich to druga i trzecia część "Trylogii Czasu", która bardzo mnie wciągnęła, dlatego zamiast uczyć się na egzamin, spędzałam chwile z nosem w książce. Trzecia część, czyli "Zieleń szmaragdu" zdecydowanie najlepsza.


#shopping

W tym temacie zdecydowanie dużo się działo i to wszystko praktycznie za sprawą jednego wypadu do galerii. W New Yorkerze kupiłam spodnie i asymetryczny sweterek. Z Tally Weijl także wyszłam ze spodniami. W Croppie zgarnęłam 2 paski, z House'a wyszłam z torebką. Po drodze kupiłam jeszcze kubek i szminkę z Golden Rose, i oczywiście sweterek z Zary. W Bydgoszczy natrafiłam na kapelusz w atrakcyjnej cenie i przymierzałam śliczne sandałki. #zachwianapłynnośćfianasowa


Zapraszam Was także do śledzenia moich planów na 2017, więcej tu ---> KLIK. Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

12 komentarzy:

  1. Post jak zwykle ciekawy ;) Nawet ja sportowo średnio zorientowana słyszałam o wygranej Federera xD
    W operze byłam raz, kilka lat temu, w Poznaniu i z tego co pamiętam, też była w całości po włosku. Książkowo u mnie rok zaczął się dobrze, mam nadzieję, że tak zostanie :D
    Również pozdrawiam i życzę pozytywnego końca sesji i przyjemnego odpoczynku ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3
      A na jakiej operze byłaś? Podobała Ci się?
      Jeszcze dużo ciekawych książek przed Tobą :)
      Już tylko jutro i żegnamy się z sesją :) Dzięki :*

      Usuń
    2. Wiesz co, za dobrze tej opery nie pamiętam, bo to był szkolny wyjazd jakoś chyba w pierwszej czy drugiej klasie liceum i za wiele z niego nie wyniosłam ;p Ale jak dobrze pamiętam, to był 'Cyrulik sewilski' i w sumie był całkiem spoko ;)

      Usuń
    3. Nie kojarzę takiej opery :P my ze szkoły do opery nie jeździliśmy :P

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. #przerywammilczenie
    jejusiu, zabiję Cię za to foto :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że wróciłaś :) ale po co te groźby? Zdjęcie jest super! :)

      Usuń
    2. Wróciłam jednorazowo, nie ciesz się xD
      Nie jest :<

      Usuń
    3. Już dodałaś drugi komentarz to oznacza, że nie było jednorazowo :p oj weź mój blog bez twoich komentarzy jest jakiś niepełny :(

      Usuń
    4. Okej, to sprecyzuję. Jednorazowo w sensie posta :>

      Usuń
    5. Ranisz moje uczucia :p to znaczy, że muszę wrzucać zdj z Tobą żebyś skomentowała?

      Usuń
    6. Więcej chyba na szczęście ich nie masz xd

      Usuń