"When there's nothing quite wrong
but it don't feel right
Either your head or your heart,
you set the other on fire"
Lauv "The Other"
Styczeń był bardzo dziwnym i pokręconym miesiącem. Pod względem zdrowotnym było lepiej, aczkolwiek nie do końca. Przyszły pierwsze (w tym roku) porażki na uczelni, stresy, zaliczenia, egzaminy. Przyznam, że momentami miałam dość wszystkiego i nic mi się nie chciało. Z drugiej strony wydarzyła się masa pozytywnych rzeczy. Zrealizowałam 6 punktów z mojej listy planów na 2017 rok. Udało mi się spędzić dużo miłych chwil ze znajomymi. (Pozdrawiam ekipę z Krakowa!) Staram się pisać więcej postów, chociaż różnie to wychodzi. Więc generalnie cieszę się, że styczeń tak mi w taki, a nie inny sposób.
#sportowo
Od strony sportowej styczeń zaliczam do udanych. Byłam na dwóch spotkaniach LOTOS-u Trefla Gdańsk. Pierwsze, z zespołem z Będzina zostało wygrane 3:0. Drugie, z Asseco Resovią Rzeszów rozstrzygnęło się dopiero w tie-breaku, który został wygrany dla Gdańszczan. Mecz z zespołem z Rzeszowa bardzo mi się podobał, gracze LOTOS-u zaprezentowali świetną grę i pokonali Rzeszowian. Po spotkaniu kilku zawodników rozdawało autografy. Zdobyłam podpis Mateusza Miki, Thibault Rossarda i Gavina Schmitta. Oprócz siatkówki, śledziłam z uwagą zmagania skoczków narciarskich w Pucharze Świata. Nasi zawodnicy, a szczególnie Kamil Stoch prezentowali znakomitą formę w minionych konkursach. #GoPoland Poza tym styczeń dla fanów tenisa oznacza jedno- Australian Open, czyli pierwszy Wielki Szlem w tym roku. Zmagania Pań wygrała Serena Williams. Natomiast u Panów, po zaciętym pięciosetowym pojedynku, triumfował Roger Federer. Męski finał śledziłam z większą uwagą. Bardzo się cieszę, że zarówno Roger, jak i Rafa Nadal, po przerwie wrócili i zaprezentowali naprawdę kawał dobrego tenisa. Gratulacje!
#podróże
W ostatni weekend stycznia wybrałam się na spotkanie z Karoliną do Bydgoszczy. Większość czasu spędziłyśmy galerii. W związku z tym, że ostatnio poszalałam na zakupach, (o czym możecie przeczytać tutaj ---> KLIK.) nie mogłam sobie pozwolić na kolejne zakupowe szaleństwo. Kupiłam tylko kapelusz za niecałe 13 zł. Poza tym spacerowałyśmy chwilę po Starym Mieście (było zimno) i poszłyśmy na Bubble Tea. (Polecam, jest pyszne!) Miałam także okazję zobaczyć kilka miejsc w Trójmieście (Wiecie jak coś ma się pod ręką to nigdy nie ma okazji tam iść). Byłam m.in na latarni morskiej w Sopocie, a także Muzeum Narodowym i Archikatedrze Oliwskiej. Ze znajomymi odwiedziliśmy także Park Oliwski, pełen świątecznych lampek. #magia Wspólnie z mamą wybrałyśmy się również do Opery Bałtyckiej na przedstawienie "Cyganeria". Przyznam, że opera bardzo mi się podobała (w całości śpiewana w języku włoskim) i chętnie wybrałabym się jeszcze raz.
#postcrossing
Do mojej kolekcji dołączyło 7 pocztówek ( głównie dlatego, że sama wysłałam ich w styczniu sporo). Szczególnie cieszą pocztówki z Hiszpanii, Francji i Kanady, z których to nie mam aż tak wielu kartek. Niestety wszystkie pocztówki przychodzą na mój domowy adres, dlatego nie mam zdjęć.
#książkowo
Większość czasu, niestety, musiałam spędzić w notatkach, ewentualnie w książce Kotlera, guru marketingu, ale wiecie, że wilka ciągnie do lasu, więc całego miesiąca bez książek nie wytrzymałam. Na początku miesiąca przeczytałam "Prawdziwy Cud" Nicholasa Sparksa i potem nastąpiła dłuuuuga przerwa w czytaniu. Dopiero przez ostatnie 4 dni stycznia, przeczytałam 3 książki. Dwie z nich to druga i trzecia część "Trylogii Czasu", która bardzo mnie wciągnęła, dlatego zamiast uczyć się na egzamin, spędzałam chwile z nosem w książce. Trzecia część, czyli "Zieleń szmaragdu" zdecydowanie najlepsza.
#shopping
W tym temacie zdecydowanie dużo się działo i to wszystko praktycznie za sprawą jednego wypadu do galerii. W New Yorkerze kupiłam spodnie i asymetryczny sweterek. Z Tally Weijl także wyszłam ze spodniami. W Croppie zgarnęłam 2 paski, z House'a wyszłam z torebką. Po drodze kupiłam jeszcze kubek i szminkę z Golden Rose, i oczywiście sweterek z Zary. W Bydgoszczy natrafiłam na kapelusz w atrakcyjnej cenie i przymierzałam śliczne sandałki. #zachwianapłynnośćfianasowa
Zapraszam Was także do śledzenia moich planów na 2017, więcej tu ---> KLIK. Pozdrawiam i życzę miłego dnia!
Post jak zwykle ciekawy ;) Nawet ja sportowo średnio zorientowana słyszałam o wygranej Federera xD
OdpowiedzUsuńW operze byłam raz, kilka lat temu, w Poznaniu i z tego co pamiętam, też była w całości po włosku. Książkowo u mnie rok zaczął się dobrze, mam nadzieję, że tak zostanie :D
Również pozdrawiam i życzę pozytywnego końca sesji i przyjemnego odpoczynku ;*
Dziękuję! <3
UsuńA na jakiej operze byłaś? Podobała Ci się?
Jeszcze dużo ciekawych książek przed Tobą :)
Już tylko jutro i żegnamy się z sesją :) Dzięki :*
Wiesz co, za dobrze tej opery nie pamiętam, bo to był szkolny wyjazd jakoś chyba w pierwszej czy drugiej klasie liceum i za wiele z niego nie wyniosłam ;p Ale jak dobrze pamiętam, to był 'Cyrulik sewilski' i w sumie był całkiem spoko ;)
UsuńNie kojarzę takiej opery :P my ze szkoły do opery nie jeździliśmy :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń#przerywammilczenie
OdpowiedzUsuńjejusiu, zabiję Cię za to foto :<
Cieszę się bardzo, że wróciłaś :) ale po co te groźby? Zdjęcie jest super! :)
UsuńWróciłam jednorazowo, nie ciesz się xD
UsuńNie jest :<
Już dodałaś drugi komentarz to oznacza, że nie było jednorazowo :p oj weź mój blog bez twoich komentarzy jest jakiś niepełny :(
UsuńOkej, to sprecyzuję. Jednorazowo w sensie posta :>
UsuńRanisz moje uczucia :p to znaczy, że muszę wrzucać zdj z Tobą żebyś skomentowała?
UsuńWięcej chyba na szczęście ich nie masz xd
Usuń