Smakując Trójmiasto: Yummy

"Nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia"
George Bernard Shaw

Przyszedł czas na kolejny post o ciekawych restauracjach/knajpach, w których miałam okazję być. Z racji statusu studenta (czytaj: nie ma hajsów, bo poszły na ciuchy) nie często próbuję jedzonka na mieście. Jednak ostatnio, wspólnie z Marceliną wybrałyśmy się do "naleśnikarni" Yummy, gdzie serwowane były prawdziwe amerykańskie "pankejki". Mieści się ona przy ulicy Wajdeloty w gdańskiej dzielnicy Wrzeszcz, niedaleko dworca kolejowego.

Zgodnie z amerykańskim zwyczajem tradycyjne pancakes to przekładane kremem/syropem, smażone, cieniutkie placuszki, które można porównać do naszych naleśników. Na początku zdecydowałam się na truskawkowego szejka. Wyglądał on naprawdę cudownie i aż żal było próbować. Chociaż żałuję, że nie zdecydowałam się na słodszy smak.

Na początku nie chciałam próbować pankejków, lecz zauroczona ich nazwami zdecydowałam się na tego o nazwie "kinder bueno". Był to bardzo dobry wybór. Wszystko na talerzu świetnie się prezentowało. Potrawa była pyszna i nie za mała (nie byłam w stanie zjeść do końca mojej porcji). Oprócz klasycznych, słodkich pankejków, w Yummy serwowane są także te wytrawne.

Moja całkowita ocena Yummy jest bardzo wysoka, jedynym małym minusem może być wielkość sali, miejsc jest dość mało. Do całej reszty nie mam zastrzeżeń, pankejki były pyszne, nie odbiegały wyglądem od tego co prezentowane było na zdjęciach. Poza tym spróbowałam czegoś nowego i to mnie bardzo cieszy. Miejsce zdecydowanie polecam!