sobota, 23 lipca 2016

#100HappyDays part 4

"Jeśli małe rzeczy Cię nie cieszą, duże też nie będą" 

Anna Przybylska

Już ponad miesiąc wakacji za mną. Co się działo w ciągu ubiegłego tygodnia? Przede wszystkim w końcu jestem w domu i mogę cieszyć się własnym łóżkiem. Pogoda się poprawiła, chociaż daleko do upałów. Lecz co najważniejsze w ciągu ubiegłego tygodnia udało mi się założyć Fanpage mojego bloga na Facebook'u, jeśli jeszcze go nie polubiliście, to serdecznie zapraszam. Link znajdziecie klikając TUTAJ




Dzień dwudziesty drugi 


W sobotę wspólnie z Asią wybrałyśmy się do Mrągowa. Spacerowałyśmy promenadą wokół jeziora Czos, miałyśmy okazję zobaczyć ratusz, a także pomnik Papieża Jana Pawła II. Na chwilę zatrzymałyśmy się na niedawno odnowionym molo i podziwiałyśmy mrągowską  panoramę, a potem udałyśmy się do kawiarni na lody. Postanowiłyśmy nie kończyć na tym naszej wycieczki, dlatego wróciłyśmy na promenadę, aby dojść do plaży miejskiej. Wieczorem zjadłyśmy pyszne ciacho (tak, ja robiłam!) i wybrałyśmy się obserwować zachód słońca.


Dzień dwudziesty trzeci

Tego dnia Asia wracała już do domu, (byłaś zdecydowanie za krótko!) więc postanowiłyśmy jeszcze przed odjazdem pociągu spędzić kilka chwil w Olsztynie. Wybrałyśmy się na Stare Miasto, pod Wysoką Bramę. Przekąsiłyśmy coś w parku. Założyłam Snapa! Potem przeszłyśmy pod zamek i pomnik Mikołaja Kopernika.  Miałyśmy wracać autobusem na dworzec, lecz biletomaty nie działały, więc zdecydowałyśmy się pójść pieszo. Przyznam, że Olsztyn pozytywnie mnie zaskoczył, nie bywałam w nim za często od czasów liceum, gdy jeździłam tam na zakupy do centrum handlowego. Wydaje się teraz bardziej zielony i radosny. 






Dzień dwudziesty czwarty

W poniedziałek wstałam dosyć wcześnie, ogarnęłam trochę w domu i zrobiłam pyszną pizzę. Lecz ok. 18 ogarnęło mnie takie zmęczenie (musiałam chyba odespać ostatnie dni), że spałam aż do 21, a w nocy nie mogłam zasnąć.


Dzień dwudziesty piaty

Razem z mamą udałam się do miasta. Oczywiście najważniejszym celem mojej wizyty było odwiedzenie biblioteki, wypożyczyłam aż cztery pozycje, następnie udałam się na rynek w celu kupna okularów (poprzednie połamałam na plaży). Zaszłam jeszcze na pocztę i po pyszne muffiny.

Dzień dwudziesty szósty 

Oddałam się w całości pasji jaką jest czytanie. Praktycznie cały dzień spędziłam czytając "love, rosie". Książkę całkiem przyjemnie się czytało, nie chcę więcej pisać o moich wrażeniach, aby nie spoilerować. Może polecicie mi jakieś książki na letnie wieczory?




Dzień dwudziesty siódmy

Odwiedziłam dziś sklep zielarski, gdzie kupiłam olej z czarnuszki, podobno dobrze działa na niedoskonałości cery. Wysłałam także pocztówki z postcrossing. Mam nadzieję, że sama niedługo coś dostanę. Trzymajcie kciuki!


Dzień dwudziesty ósmy

Pogoda co prawda się popsuła, lecz to nie zniweczyło moich planów. Po kilku miesiącach w końcu udało mi się spotkać z moją kuzynką! 

Na dziś to tyle, trzymajcie się! Jeżeli macie ochotę to zapraszam na mój instagram.

4 komentarze:

  1. Następnym razem może uda się na dłużej zostać. Dzięki za ten cały wyjazd! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie musi się udać! Ja też dziękuję :*

      Usuń
  2. Całkiem ładnie tam masz, ale i tak Kraków jest piękniejszy :D
    Pan Kopernik w tej dłoni powinien trzymać piłkę do siatkówki, no idealnie by pasowała... xD
    Btw, zdradź jakim blogiem się inspirujesz, bo widzę podobieństwo z takim jednym, bardzo znanym :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Ci bardzo za komentarz! Jestem ogromnie dumna, że zagościłaś na moim blogu :)
    Odpowiem tak, wszędzie jest pięknie, ale najpiękniej tam gdzie nasz dom xD
    Myślę, że Kopernik na pewno w siatkówkę grał, stąd ten krzywy nos :P
    Jak powiadasz, że bardzo znanym to nie mam pojęcia, o który chodzi.. :D

    OdpowiedzUsuń