czwartek, 9 czerwca 2016

Gdyński Dzień Dziecka

"Dziec­ko może nau­czyć do­rosłych trzech rzeczy: cie­szyć się bez po­wodu, być ciągle czymś zajętym i do­magać się - ze wszys­tkich sił - te­go, cze­go pragnie."
 Paulo Coelho


W Dzień Dziecka wspólnie z Asią postanowiłyśmy wybrać się do Gdyni. Pogoda dopisywała, ponadto nie musiałyśmy pojawiać się na uczelni. Było wprost idealnie na jakiś wypad, szczególnie po męczących zaliczeniach w maju i przed kolejnymi ważnymi sprawdzianami w czerwcu. 

Mimo, że może nie powinnam świętować tego święta, bo dzieckiem już nie jestem, ale.. Czy czasem i my dorośli nie powinniśmy oderwać się od wszystkich problemów? Zacząć tak jak dzieci cieszyć się z małych rzeczy? Wstać otrzepać się i przeć naprzód? 


fot. Asia Zuchmańska

Na pierwszy cel naszej wizyty wybrałyśmy sobie Gdyńskie Oceanarium. Nie był to mój pierwszy wypad do tamtejszego oceanarium, gdyż byłam tam na wycieczce klasowej 10(!!!) lat temu. Od tej tamtej pory wszystko jest bardziej nowoczesne i skomputeryzowane. Największe wrażenie zrobiły na mnie rozmaite gatunki kolorowych ryb, meduzy czy ogromne anakondy. Podobały mi się także rozgwiazdy czy akwarium, gdzie znajdowała się rafa koralowa.


Następnie przeszłyśmy się deptakiem, kupiłam pocztówki (wypad bez kupna pocztówek jest niemożliwy) i muszelki, zjadłyśmy co nieco i udałyśmy się na plażę.





fot. Asia Zuchmańska
Posiedziałyśmy parę chwil nad brzegiem Zatoki Gdańskiej, następnie udałyśmy się plażą w stronę stronę Orłowa (pierwotnie celem wyprawy miał być orłowski klif). Ostatecznie idąc, plotkując i opalając się wyszłyśmy do jakiegoś lasku. Było całkiem przyjemnie, ptaszki przyjemnie ćwierkały, wokół tylko my i natura. Mam wrażenie, że im bliżej Orłowa byłyśmy tym bardziej (mimo włączonego GPS-u) błądziłyśmy po lesie. W końcu jednak doszłyśmy do cywilizacji! Brawo My! 

fot. Asia Zuchmańska
Przyznam, że zrobiłyśmy naprawdę porządny spacer. Po dotarciu do ulicy, udałyśmy się da orłowskie molo, podziwiałam piękne widoki robiłam zdjęcia i rozkoszowałam się chwilą. Poszłyśmy też na lody i chwilkę posiedziałyśmy na plaży, lecz zaczęło grzmieć, więc stwierdziłyśmy, że czas już wracać do Sopotu. Okazało się, że  grzmoty rzeczywiście zwiastowały deszcz. Wracając z skmki niestety troszkę zmokłam. Lecz mimo tego wypad uważam za udany.

 fot. Asia Zuchmańska


Asia, uważam, że to chodzenie po lesie było najlepsze w całej tej wycieczce!

Zapraszam na kolejnego posta, który być może pojawi się już jutro!

2 komentarze:

  1. Pocztówki to absolutny must have! U mnie nigdy na jednej się nie kończy, mam ich mnóstwo i wszystkie kocham :)
    Oj, dziewczyny, zaszalałyście! Świetna wyprawa, by na nowo odkryć w sobie dziecko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kiedyś będzie okazja zobaczyć się na żywo to musisz mi pokazać swoją kolekcję ;)Ja myślę,że w swojej mam około 500 pocztówek ;)
      No pewnie! Fajnie, bo pogoda była fantastyczna!

      Usuń