poniedziałek, 8 sierpnia 2016

#100HappyDays part 6

"W moim życiu zbyt wiele razy leżałam na ziemi, żeby nie wiedzieć , że najważniejszą rzeczą jest to żeby dalej walczyć"

Jakub Błaszczykowski 


Ostatnie dni były dla mnie bardzo ciężkie, więc wybaczcie, ale nie miałam głowy do pisania. Tym bardziej o własnym szczęściu. Aczkolwiek chcę kontynuować cykl, dlatego zabrałam się za napisanie chociaż krótkiej notki dla Was.




Dzień trzydziesty szósty

Sobota to przede wszystkim Światowe Dni Młodzieży. Dużo wartościowych słów padło z ust Papieża Franciszka. Oprócz tego udało mi się wybrać na krótko przejażdżkę rowerową i już coraz więcej kilometrów mam za sobą, chociaż do celu (czyli 100 km) jeszcze daleka droga.



Dzień trzydziesty siódmy

Niedziela minęła szybko i beztrosko. Najpierw goście byli u nas, a następnie sami wybraliśmy się w gościnę do babci. 



Dzień trzydziesty ósmy

W poniedziałkowy ranek wybrałam się do kosmetyczki, a także do biblioteki po kolejną porcję książek. Skończyłam "Zeznanie" Johna Grishama i przyznam, że bardzo spodobał mi się styl tego pisarza. Chętnie zabiorę się za kolejne jego kryminały. Dostałam także aż 4 pocztówki z postcrossing (Litwa, Holandia i 2x Niemcy), odbyłam miły wieczorny spacer i zrobiłam kilka zdjęć.

Dzień trzydziesty dziewiąty

Tego dnia wspólnie z mamą robiłam powidła śliwkowe z czekoladą (Anetka, dzięki za przepis!). Wieczorkiem wybrałyśmy się na spacer i robiłyśmy wianki (dowód poniżej).

Dzień czterdziesty

Kolejnego dnia umówiłam się z kuzynką w Mrągowie, gdzie musiałam dojechać rowerem. Przyznam, że był to bardzo aktywny dzień, oprócz rowerowej przejażdżki, wybrałyśmy się także na spacer. Po powrocie okazało się, że mama upiekła pyszną drożdżówkę ze śliwkami.

Dzień czterdziesty pierwszy 

Rano zrobiłam sobie pyszną latte i zabrałam się za kolejne powidła. Wieczorem odwiedziła mnie kuzynka, więc miałyśmy chwilę na tradycyjne damskie plotki. Spełniło się także jedno marzenie z mojej listy. Dostałam pierwszą pocztówkę z Hong Kongu!

Dzień czterdziesty drugi

Sporą część dnia przeznaczyłam na... przetwory. Tym razem wspólnie z mamą zabrałyśmy się za ogórki. Udało mi się skończyć "I wciąż ją kocham" Nicholasa Sparksa. Przyznam, że książkę czytało mi się ciężko. Nie wiem czy to kwestia "przemęczenia książkowego", czy tego, że oglądałam film na jej podstawie. Była to nieliczna z powieści Sparksa, której nie czytałam, dlatego postanowiłam się za nią zabrać. Przyznam, że zakończenie mi się nie podobało. Film mimo całego wzruszenia, jakoś też nie wzbudził we mnie jakiegoś wielkiego zachwytu. (Nawet Channing Tatum nie pomógł..)  

"Prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi  wyborami stajesz"

Nicholas Sparks "I wciąż ją kocham"




 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz